The Yin-Yang Master: Dream of Eternity (2020)

by - marca 21, 2021

 

„The Yin-Yang Master: Dream of Eternity” to film bazujący na serii nowel Onmyōji popełnionych przez japońskiego pisarza science fiction, adventure i fantasy Baku Yumemakura.


Na wstępie uczymy się zaklęcia obronnego z młodym Qing Mingiem, który jednak nie umie go opanować tak jak chciałby to jego Mistrz Yin-Yang Zhong Xing. Mimo nacisku Mistrza na naukę młodego adepta, ten woli używać łatwiejszego zaklęcia teleportacji. Bardzo szybko okazuje się to zgubne i Mistrz musi poświęcić się, by ratować Qing Minga przed mocą olbrzymiego złego węża. 

Pojawienie się złej zjawy oznacza jedno – demoniczny wąż wybudza się ze snu i jest potrzebna ponowna interwencja czterech mistrzów różnych zakonów jak za dawnych lat.  
Qing Ming otrzymuje ostatnią lekcję od Mistrza Zhong Xing i wyrusza do Cesarskiego Królestwa, by wraz z Mistrzem Bo Ya, Mistrzynią Long Ye, Księżniczką, Cesarskim Kapłanem He Shouyue i Mistrzem Hongruo przygotować rytuał. I kiedy wszystko wydaje się iść ku dobremu - niespodziewanie jeden z mistrzów zostaje zamordowany, a na około jego szyi widnieją osobliwe podłużne szramy. 

Film był przyjemnym urozmaiceniem leniwej soboty, a chińskie walki z wykorzystaniem wachlarza i zaklęcia teleportacji przez Qing Minga cieszyły oko. Fabuła powolutku dążyła do celu, ale w taki sposób, że nie chciało się niczego z niej ominąć, bo szczegółów było multum. Dzięki temu nie kusiło przewinąć filmu do przodu. 

Jeśli jesteś wymagającym koneserem kina to stanowczo odradzam. Nie ma tutaj nic górnolotnego. Bohaterzy mają zwykłe ludzkie problemy, które rodzą frustrację. W dodatku kilka charakterów, które muszą się ze sobą dotrzeć, a jest im ciężko ze względu na dawne urazy. 

Ale jeśli tak jak ja, lubisz zwykłe problemy i masz ochotę troszkę wchłonąć chińskiej mitologii… To jest to właśnie propozycja na sobotni nocny maraton filmowy pod kołderką z dobrym jedzonkiem i ciepłą herbatą. Warto też poświęcić chwilę na napisy końcowe i piosenkę, która leci wtedy w tle "Tomb of Infatuation" wykonywana przez Deng Lun. Jego głos do złudzenia przypominał mi Jackie Chana o.o 

"Księżyc świeci przez góry i równiny w czystą gwiaździstą noc. 
Mam nadzieję, że jesteś zadowolony z harmonii lutni i psaltery. 
Tej cichej nocy ucieknij z ludzkiego królestwa na 2 godziny." 

PS Jedynym minusem filmu były twarze aktorów! Czasem były dla mnie nie do rozróżnienia. Szczególnie, gdy rozpuszczali włosy i mieli podobny strój. No, nie umiałam namierzyć, który to bohater - Qing Ming, Bo Ya, czy He Shouyue?! Dopiero z kontekstu, ale ponoć Chińczycy mają to samo z Europejczykami. 







You May Also Like

0 komentarze